Co dajemy sobie wmawiać

Autor: ; Artykuł opublikowany (ostatnia modyfikacja ) przez Atopowe.pl.

Przeglądając Atopedię trafiłem niedawno na artykuł o wdzięcznym tytule „Geneza AZS i podstawy terapii według kliniki medycyny homeopatycznej Gelsenkirchen w Niemczech”. Przeczytałem go, i włosy stanęły mi dęba. Pomijając samą kwestię homeopatii, są tam na przykład takie kwiatki:

Postępowanie w klinice w Gelsenkirchen zakłada, że sytuacje stresowe mogą być odpowiedzialne za powstanie neurodermitis. Każda choroba chroniczna powstaje poprzez uczucie, które niespodziewanie obejmuje daną osobę, i które jest porównywalne z szokiem. W przypadku neurodermitis jest to uczucie rozstania. Osoba chora boi się rozstań.

Osoba chora boi się rozstań, tak? A zdrowa nie? Zastanawiam się, w jaki sposób doszli do tego wniosku. Prawdopodobnie wzięli osobę z AZS i zapytali się: Czy przechodziła Pani kiedyś bolesne rozstanie? A pacjentka odpowiada: Tak! Ach, czyli AZS ma związek z rozstaniami!

Nic dziwnego, skoro bolesne rozstania przechodzi każdy! Tak wyglądają wnioski, które wyciąga się z badań bez grupy kontrolnej.

Ten artykuł jest przykładem na coś bardziej powszechnego, czyli na tendencję wiązania AZS z psychiką, a w konsekwencji zrzucanie odpowiedzialności na chorego. W jaki sposób to się odbywa, przedstawię w formie dialogu pomiędzy Piotrkiem i Bazylem.

Piotrek: Ratunku! Wyskakują mi wszędzie czerwone plamy!

Bazyl: Posmaruj się oliwą z oliwek. Ja mam zdrową skórę i jak by mi się zrobiła taka sucha to bym sobie posmarował oliwą, ona tłusta jest.

Piotrek: Ale ja już się smarowałem! I sterydem nawet! A to mi wraca! Ratunku!

Bazyl: A czy przypadkiem nie masz jakichś problemów, co? Przykrych przeżyć? Rozstałeś się z kimś?

Piotrek: No… roz… stałem… się. Kiedyś…

Bazyl: No widzisz. Przykre przeżycia! A umiesz sobie radzić z rozstaniami, co?

Piotrek: Jak to radzić? W jakim sensie? To znaczy… nie wiem czy umiem sobie radzić. Jak się rozstaję to mi jest przykro… i chyba sobie nie radzę…

Bazyl: No, no, no. Nie radzisz sobie, widzisz? A takim co sobie nie radzą, to potem czerwone plamy wyskakują. A jak byś umiał sobie radzić to by nie wyskakiwały, ot co!

Piotrek: To znaczy, że po rozstaniu ja myślę takie rzeczy, że mi czerwone plamy wyskakują?

Bazyl: Tak, a potem jeszcze się drapiesz żeby zwrócić na siebie uwagę.

Piotrek: (zdenerwowany, drapie się)

Bazyl: Tak, zwrócić na siebie uwagę. I dlatego też chorujesz. Bo widzisz, to wszystko jest w twojej głowie. Chorujesz bo chcesz chorować. Jak byś nie chciał to być nie chorował, chyba logiczne, nie? A w ogóle to trzeba być nieźle pokręconym żeby chcieć chorować na takie paskudztwo!

Piotrek: Ale ja wcale nie chcę chorować!

Bazyl: Spokojnie, kochanieńki, to jest nieuświadomione.

Piotrek: Jak to nieuświadomione?

Bazyl: No, nieuświadomione. Nie wiesz że tak myślisz, a myślisz. I udowodnij mi że tak nie jest! Teraz na pewno powiesz że wcale nie chcesz chorować, a dokładnie tak powie osoba u której to jest nieuświadomionie!

Piotrek: Ależ ja naprawdę chcę być zdrowy!

Bazyl: A nie mówiłem? Jesteś brzydki, masz czerwone plamy, a na dodatek sam tego chcesz! Obrzydliwe!

Piotrek: (popada w depresję)

Mamy tendencję do poczucia winy. Jak słusznie zauważył dziś mój przyjaciel, jeżeli ktoś przez długi okres czasu stosuje różne metody leczenia i nie ma rezultatów, zaczyna się zastanawiać, czy przyczyna nie tkwi w nim. Jest to myślenie, do którego mamy skłonność, ale które nas łatwo sprowadza na manowce.

Ludzie mają tendencję do doszukiwania się zależności tam, gdzie ich nie ma. Nie tylko ludzie zresztą, bo B. F. Skinner z unwersytetu w Indianie przeprowadził eksperymenty należące obecnie do klasyki psychologii, w których zademonstrował, w jaki sposób gołębie wykształcają zabobonne zachowania. Otóż umieszczano gołębia w klatce, w której były trzy guziki, które gołębie mogły dziobać. Dziobnięcie odpowiedniego guzika było nagradzane czymś do jedzenia. Ale niektóre gołębie były nagradzane losowo, niezależnie od tego co robiły. Czasami zdarzyło się, że gołąb dostał pożywienie zaraz po tym jak obejrzał się przez lewe ramię. Za chwilę, zupełnie ślepym trafem, dostał pożywienie znów zaraz po tym, jak obejrzał się przez lewe ramię. Gołąb taki zaczynał się oglądać przez lewe ramie przez cały czas, a dostając pożywienie w dalszym ciągu losowo, dostawał zupełnej obsesji na punkcie oglądania się przez lewe ramię.

Ludzie są z natury rzeczy skoncentrowani na samych sobie, czyli na swojej psychice. Mając, podobnie jak gołębie, zabobonne skłonności, bardzo łatwo doszukują się zależności tam gdzie ich nie ma i zaczynają psychice przypisywać wszystko co się da, włącznie z wywoływaniem chorób.

Potem droga nie jest już daleka. Jeżeli stwierdzimy że choroba jest powodowana przez psychikę, a człowiek i jego psychika to jedno, szybko dochodzimy do wniosku że chory człowiek sam spowodował chorobę i jest sam sobie winien. I to właśnie jest bardzo nieprawdziwe, bardzo krzywdzące i bardzo niesprawiedliwe.

Zarzutu takiego nie da się postawić, jeżeli rozróżnia się psychikę jako przeżycia i emocje, od stresu i fizjologii. Psychika to aparat, który pozwala nam poruszać się po świecie i podejmować decyzje. Przeżycia i emocje mają w tym swój udział, jest to ich miejsce. Natomiast stres jest bardziej niskopoziomowym elementem, mobilizującym organizm do działania, i mającym swoje skutki uboczne w fizjologii, a w tym w reakcji odpornościowej. Psychika i fizjologia są od siebie oddzielone warstwą stresu, który nie ma charakterystyki jakościowej, a jedynie ilościową. To znaczy, stresu może być więcej albo mniej, ale stres wywołany jedną rzeczą nie różni się od stresu wywołanego inną. Komórki nie wiedzą, czy zostaliśmy wylani z pracy, czy też mieliśmy stłuczkę samochodową. Komórki reagują na hormony, białka i inne substancje chemiczne. Reakcją na stres może być zmiana w poziomie jakiegoś hormonu czy pojawienie się jakiegoś białka, ale ten hormon będzie taki sam niezależnie od tego, co nam się przytrafiło. Może być go co najwyżej więcej albo mniej.

Dlatego proszę, nie dajcie sobie wmawiać zabobonów i pamiętajcie, że psychika to jedno, a stres to drugie.