Kim są cudowni uzdrowiciele?

Autor: ; Artykuł opublikowany (ostatnia modyfikacja ) przez Atopowe.pl.

Pozwolę sobie na wpis, w którym pokażę, kim są błyszczący wiedzą a czasem nawiedzeni ludzie o „cudownych” właściwościach. Korzystam tu ze wstępu do 6 rozdziału książki „Alergia” Lindy Gamlin oraz z lektury portalu www.psychika.net i Wikipedii, a także własnych przemyśleń.

Generalnie uzdrowicieli można podzielić na 3 grupy:

  1. Tacy, którzy są święcie przekonani o swojej wiedzy i umiejętnościach. Ci ludzie nie są oszustami w pełnym znaczeniu tego słowa, gdyż oni naprawdę wierzą, że mogą uzdrowić ludzi ze wszystkiego, od pryszczy u nastolatków przez AZS i nerwice do AIDS i raka.

  2. Świadomi oszuści nastawieni na biznes. Ludzie ci tylko udają, że zależy im na dobru pacjenta, jednak tak naprawdę traktują modę na medycynę alternatywną jak sposób na życie.

  3. Podejrzewam że część (nie wszyscy!) z tych uzdrowicieli to osoby, które same wymagają leczenia – psychiatrycznego. Osoby ze schizofrenią miewają bowiem przeświadczenie, że mają wielką moc i wielką misję uzdrawiania ludzi, w pewnym momencie swojej choroby stają się aktywnymi działaczami. Na jednym forum o nerwicy pewna użytkowniczka pisała, że chodziła kiedyś do psychologa, który wmawiał jej dziwne rzeczy. Okazało się, że ten pan potrzebował pomocy bardziej niż ona – cierpiał na schizofrenię.

Zdarzają się wypadki uzdrowień po takich praktykach, jednak wszystkie one bazują głównie na efekcie placebo i sile sugestii. Powinniśmy unikać ludzi, którzy mówią nam o cudownych specyfikach, wmawiający nam problemy emocjonalne lub o 100% uzdrowieniach. W najlepszym razie nasze kieszenie zostaną wyleczone – z nadmiaru pieniędzy ☺️W najgorszym razie osoby słabsze psychicznie, bardziej wrażliwe, mogą zacząć doszukiwać się w sobie wad, nie akceptować siebie, zaniechać konwencjonalnych metod, przez co pogarszają swój stan. Szukanie dziury w całym (w tym wypadku w swojej psychice) lub jak ja to nazywam – naprawianie niedziurawego płotu – może doprowadzić nawet do rozwoju nerwicy.

I nie zapominajmy o jednej rzeczy – choroby alergiczne mają to do siebie, że u niektórych osób w pewnym okresie ich życia remisja nadchodzi sama z siebie. Jednak wiele z nich przypisuje to owym niekonwencjonalnym praktykom. Ja też bym mogła powiedzieć, że astma złagodniała mi po homeopatii, której używałam gdy miałam 13 lat i w tym samym roku doszło do jej remisji. Jednak w 3 lata później choroba mi wróciła – i jestem teraz na betamimetykach i sterydzie wziewnym i czuję się znacznie lepiej niż po owej homeopatii, mogę nawet szybko biegać, czego nawet podczas remisji nie mogłam robić, nie mam ataków w nocy, a AZS traktuję Telfastem po którym zmiany cofają mi się bardzo szybko i prawie całkowicie (są momenty że znikają nawet te najbardziej oporne ☺️).