Czy dyplom wystarczy

Autor: ; Artykuł opublikowany (ostatnia modyfikacja ) przez Atopowe.pl.

Zdarza się tak, że osoba z dyplomem lekarza poleca leki homeopatyczne i inne niepotwierdzone metody leczenia. Kodeks etyki lekarskiej wyraźnie mówi, że jest to coś, czego lekarz robić nie powinien. Mamy więc konflikt: czy ufać tej osobie, ponieważ ma tytuł lekarza? Czy zakwestionować te praktyki pomimo posiadania przez tę osobę dyplomu?

Taką sytuację trudno jest rozstrzygnąć patrząc tylko na tę jedną osobę. Ja przyjrzałbym się temu, co dzieje się naokoło niej. O ile pojedynczy lekarz może być na przykład nieuczciwy albo w błędzie, medycyna naukowa dostarcza mechanizmów, które pozwalają budować z zawodnych elementów system o dużym stopniu niezawodności, czyli dużej odporności na akceptowanie nieefektywnych lub szkodliwych metod leczenia.

Środowisko medyczne jest generalnie rozsądne.

Mogą występować szalone wyjątki, ale jeżeli środowisko zgadza się co do czegoś, to jest to raczej rozsądna decyzja. (Uwaga, nie mówię tutaj że „każdy lekarz ma zawsze rację” albo nawet że „środowisko lekarzy ma zawsze rację”. To tak na wszelki wypadek.)

Można, (i należy!) kwestionować poglądy i decyzje środowiska lekarzy, ale przez kwestionowanie nie mam na myśli odrzucania, tylko przyjrzenie się i samodzielne przemyślenie. Jeżeli środowisko lekarzy dochodzi do jakiegoś wniosku, robi to prawdopodobnie po burzliwych dyskusjach, w których poglądy są – znów – kwestionowane i analizowane na różne strony. Jeżeli na przykład wymaga się, aby leki były poddawane testom klinicznym, to dlatego, że wiele osób znających się na rzeczy o tym dyskutowało, i doszli do wniosku, że nie ma lepszej metody dowiedzenia się o działaniu leku, niż sprawdzenie go w praktyce, na większej liczbie osób. Jest to również dlatego, że w przeszłości podawano różne substancje nie testując ich klinicznie, i skutki tego były opłakane. Nastąpił więc konsensus, że leki należy testować. Konsensus ten został później zapisany i w końcu skodyfikowany w prawie farmakologicznym. Jeżeli pojawiają się w środowisku lekarzy jakieś nowości – nowe poglądy, czy jakieś (prawdziwe czy fałszywe) informacje – będą omówione, zakwestionowane, sprawdzone, etc. – w końcu albo przyjęte albo odrzucone. I ja, jako zwykły zjadacz leków, mam prawo kwestionować i prosić o źródła. Tak więc generalnie jestem skłonny ufać środowisku lekarzy. (Ale nie żadnemu pojedynczemu lekarzowi.)

Teraz, jak powiedzieć, czy ktoś jest lekarzem, czy nie? Oczywiście, musi skończyć medycynę, ale czy to wystarczy? Osobiście uważam, że warto popatrzeć, co mówią o tym inni lekarze. Podobnie jest z artystami: jak powiedzieć czy ktoś jest artystą, czy nie? Można posłuchać innych artystów: dana osoba jest artystą wtedy, kiedy tak określają ją inni artyści. Jeżeli więc dana osoba jest akceptowana jako lekarz przez innych lekarzy, to jest dobry znak. Z drugiej strony, jeżeli dana osoba nie jest przez środowisko lekarzy akceptowana jako lekarz, to jest tam prawdopodobnie jakiś problem. Wyobraźcie sobie taką dyskusję:

A: Uważam, że X jest dobrą metodą leczenia AZS.

B: Wiesz, chyba nie bardzo, bo były próby kliniczne i nic z tego nie wyszło.

A: Próby kliniczne były źle przeprowadzone!

C: Dobrze, ale dopóki one się nie udadzą, nie można promować X.

A: Ale ja mam 10 wyleczonych pacjentów!

B: Sam wiesz, że te przypadki mogły być poprawami z innych powodów. Potrzebny jest kontrolowany eksperyment kliniczny.

A: Ale ja nie mam funduszy na eksperyment!

C: To się postaraj, zrób jakieś wstępne badania i poproś o grant.

A: Ale ja już robiłem wstępne badania!

B: Tak, i był w nich błąd o których ci mówiłem.

A: To był mały błąd.

C: Może mały, może duży. Tak czy siak, musisz zrobić badania jeszcze raz żeby poprosić o grant.

A: Wy po prostu jesteście nastawieni przeciwko mnie! Odchodzę!

I nasz A odchodzi, i zakłada własną klinikę metody X, która nigdy nie została porządnie zbadana. Jednocześnie, traci akceptację innych lekarzy. Jeżeli więc ktoś ma dyplom lekarza, ale jego praktyki nie są akceptowane w środowisku medycznym, jest to problem raczej z tą osobą niż ze środowiskiem.