Pragnienie i uczciwość

Autor: ; Artykuł opublikowany (ostatnia modyfikacja ) przez Atopowe.pl.

Często dyskutuję na forum z osobami które mają skłonność do medycyny alternatywnej. Szczególnie kiedy opisują, jak pomogła im cudowna metoda X, zadaję pytania w stylu „skąd wiesz, że to akurat X Ci pomogło?” Nie ma na to pytanie łatwej odpowiedzi, szczególnie że powiedzenie „bo się lepiej czuję” nie załatwia sprawy; zawsze można się lepiej poczuć z jakiegoś innego powodu, na przykład czegoś co wystąpiło w tym samym czasie.

Osoby które stają w obliczu tego (całkiem słusznego) pytania stroszą się, robią różne uniki, począwszy od gry w pomidor („bo mi pomogło”, „bo się lepiej czuję”) do zadeklarowania że wyłączają się z dyskusji, i poinformowania mnie, że nie było ich intencją wszczęcie polemiki, ale „dotarcie do ludzi”. Ten ostatni przykład jest o tyle ciekawy, że mój rozmówca sugeruje, że powinienem się przejmować intencją, z jaką pisał.

Jeżeli ktoś chce docierać do ludzi bez polemiki, proponuję założenie własnego bloga i wyłączenie możliwości komentowania. Jaką wartość mają blogi bez możliwości komentowania i prowadzenia dialogu, to osobna sprawa.

Następnym etapem jest małe ad hominem, czyli odwołanie się do „moich poglądów”. Bardzo istotne jest tutaj niedefiniowanie tych poglądów; każdy może sobie tutaj podstawić co mu pasuje i potem powiedzieć, że „jakie wahwah ma poglądy, wszyscy wiedzą”.

Ale to jest w ogóle nieważne, jakie kto ma poglądy. Liczą się pytania i odpowiedzi. Jeżeli pytanie ma sens, nie ma znaczenia kto je zadaje.

Skoro jednak weszliśmy już na ad hominem, i przejmujemy się, jakie kto ma poglądy i intencje, to proszę bardzo, przeprowadźmy taki oto myślowy eksperyment.

Wyobraźmy sobie, że mamy do czynienia z osobą, nazwijmy ją Józkiem, która bardzo chciałaby, żeby masaże stóp były wspaniałym, cudownym i przede wszystkim skutecznym sposobem na AZS. Józek bardzo tego pragnie, ale nie w takim sensie, żeby po prostu postanowić że „masaże stóp pomagają i już!”, tylko naprawdę, autentycznie to wiedzieć.

Wprowadźmy też drugą osobę, sceptyka, nazwijmy go Sebastianem. Józek chce, żeby masaże stóp pomagały, a Sebastianowi masaże stóp się nie podobają i chce pokazać, że to bzdura. Co robi Józek, a co robi Sebastian?

Sebastian myśli tak: „Nie mam zamiaru uznać masaży stóp, dopóki nie pojawią się dowody! Co by tu zrobić, żeby pokazać że to bzdura…? Wiem! Zrobię test i zobaczę, jak te masaże stóp mają się do placebo! Uważam że masaże wcale od placebo lepsze nie są i zmienię zdanie tylko wtedy kiedy wyniki masaży stóp będą wyraźnie lepsze. Więc – robię test!”

A Józek w tym samym czasie: „Wydaje mi się że masaże stóp są świetnym sposobem na AZS! Ale przecież nie mogę po prostu iść między ludzi i tak mówić, jeżeli tego dobrze nie sprawdziłem. A gdybym się pomylił? Chcę wiedzieć, czy przypadkiem nie plotę farmazonów! Co tu zrobić…? Wiem! Zrobię test! Zobaczę, czy masaże stóp pomagają! Ale zaraz, muszę też wiedzieć, czy to nie będzie przypadkiem po prostu efekt placebo. Zrobię dwie grupy pacjentów i zobaczę, czy efekty masażów stóp będą się wyraźnie lepsze od placebo – jeżeli tak, to będzie dobry dowód na to, że masaże pomagają!”

„Józku, ale przecież Ty już teraz uważasz, że masaże stóp pomagają, prawda?” – zapytał się kolega Józka. A Józek na to: „Tak, ale przecież zawsze mogę się pomylić! Może mi się coś przywidziało, albo co? Wiesz, ten test to jest trochę tak jakby się uszczypnąć, tylko że w trochę bardziej rozbudowany sposób.” „Ale przecież jeżeli te masaże pomagają to po co ten cały cyrk?” – kolega Józka nie dał za wygraną. „Widzisz, ” – odparł Józek – „gdybym nie zrobił tego testu, nie mógłbym spojrzeć pacjentowi prosto w oczy i powiedzieć, że to działa. Czułbym, że postępuję nieuczciwie.”

Józek i Sebastian mają wyraźnie różne intencje: Józek chce wykazać, że masaże pomagają, a Sebastian chce wykazać coś dokładnie przeciwnego. Co więc robi każdy z nich? To samo! Robi test!

Czy dałoby się odróżnić Józka od Sebastiana po zachowaniu? Obaj robią test. Ale może jeden z nich będzie robił test inaczej niż drugi? Sebastian na pewno będzie starał się zminimalizować możliwość osiągnięcia dobrych wyników przez masaże. Zakładamy oczywiście, że Sebastian i Józek są uczciwi; nie będą fabrykować wyników. Będą co najwyżej odpowiednio projektować swoje eksperymenty. Sebastian wie, że pacjenci biorący masaże stóp będą czuli się lepiej ze względu na efekt placebo. Samo „czujemy się lepiej” nie wystarczy. Sebastian podzieli pacjentów na dwie grupy i w jednej z grup zastosuje prawdziwe masaże, a w drugiej coś, co wygląda bardzo podobnie, ale nie jest prawdziwym masażem stóp – czyli placebo. Grupa placebo również będzie się czuła lepiej. Sebastian będzie chciał pokazać, że nie wystarczy żeby grupa z masażami czuła się lepiej; będzie wymagał żeby grupa ta czuła się lepiej niż grupa placebo.

A Józek? Józek będzie przede wszystkim chciał, żeby dowód był niezbity.

Ale co to oznacza? Dowód „zbity” to taki, który został w jakiś sposób podważony. Na przykład ktoś może powiedzieć, że według niego osoby biorące masaże stóp czują się lepiej po prostu dlatego, że cieszą się, że się ktoś nimi zainteresował. Kwestia psychologiczna. Józek wie, że to byłby poważny zarzut, więc musi pokazać że wziął to pod uwagę. To znaczy zbadał, w jaki sposób osoby z AZS reagują na samo zainteresowanie nimi. Będzie starał się też, żeby badanie było na licznej grupie pacjentów. Będzie starał się uniknąć wszelkich czynników które mogłyby zakłócić wynik eksperymentu. Użyje placebo, randomizacji i ogólnie rzecz biorąc – będzie starał się przeprowadzić eksperyment zgodnie z najlepszymi znanymi mu standardami.

Czym więc w praktyce różni się zachowanie Józka od tego co robi Sebastian? Niczym! Pomimo że powodują nimi inne intencje, obydwaj przeprowadzają eksperyment w taki sam sposób, ponieważ to daje im największe szanse na sukces: Sebastianowi na wykazanie, że grupa biorąca masaże nie czuje się lepiej niż grupa placebo, a Józkowi na zdobycie niezbitego dowodu.