Ogólnopolski Zlot Atopików w Starych Jabłonkach

Na pierwszy ogień poszły kiełbaski, po nich mięso i ryba przywiezione przez mres, a na koniec cukinie. Przy pieczeniu chleba oddaliśmy się ożywionej rozmowie, przez co musieliśmy potem szykować drugą, mniej zwęgloną partię.

Autor: ; Artykuł opublikowany (ostatnia modyfikacja ) przez Atopowe.pl.
Grupa osób na tle drewnianego domku i drzew

Kolejny zlot atopowy odbył się w dniach 25 – 26 czerwca w Starych Jabłonkach.

Na zlot wybrałam się wraz z dexterem i jego siostrą Ewą. Pierwszy kontakt z innymi uczestnikami zlotu mieliśmy w Olsztynie Zachodnim, kiedy to do naszego pociągu dosiadły się mres i Anka Lego.

Wysiedliśmy w Starych Jabłonkach i na szczęście od razu znaleźliśmy drogowskaz na ośrodek Elemis, w którym mieliśmy nocować. Znajdował się on zaledwie kilkaset metrów od stacji. Sprawnie zakwaterowaliśmy się w naszym dwupiętrowym 6-cioosobowym domku i ruszyliśmy na obchód terenu. Po krótkiej wizycie w barku udaliśmy się na poszukiwanie zejścia do jeziora, co nie było łatwą sprawą, gdyż ośrodek był zewsząd otoczony płotem. Na szczęście właściwą drogę wskazał nam kierownik ośrodka przy okazji wypożyczając nam grilla.

Czekając na dextera, który pobiegł z grillem do domku, zobaczyłyśmy podjeżdżający samochód. Ponieważ wysiadła z niego rodzina z dwójką dzieci, mieliśmy uzasadnione podejrzenie, że to Brummig. 😉 Nastąpiło ogólne i radosne powitanie, po czym Brummig udała się do swojego domku, a my ruszyliśmy nad jezioro.

Po zejściu stromymi drewnianymi schodami znaleźliśmy się na przystani. Okazało się, że w cenie domku mamy darmowe korzystanie ze sprzętu pływającego. Postanowiliśmy natychmiast z tego skorzystać. Dexter, Ewa i ja wzięliśmy łódkę, a Anka Lego i mres rowerek wodny. Dexter dzielnie wiosłował, dwa razy unikając staranowania przez statek turystyczny, a dziewczyny szalały na rowerku. W międzyczasie dochodziły do nas wieści, że kolejni forumowicze zbliżają się do Starych Jabłonek.

Następną parą, która się pojawiła, był Honda i Iza. Nie zwlekając wsiedli na łódkę, zabierając ze sobą mres. Anka Lego pozostała na uroczo skrzypiącym rowerku nr 2. 😉 Niedługo potem po jeziorze Szeląg Mały rowerem wodnym pływała również Brummig z rodziną.

Wkrótce pogoda zaczęła się psuć, więc postanowiliśmy zakończyć wodne ekscesy. Właśnie wtedy na przystani pojawił się Dragon z Adą. Po krótkiej pogawędce pod daszkiem udaliśmy się do domku.

Siedząc przy herbacie rozmawialiśmy na rozmaite tematy, kiedy w drzwiach stanęła kumina. Po przywitaniu się z nią i jej mężem postanowiliśmy udać się na rybę do odległej o 2 km smażalni.

Spacer był bardzo przyjemny, ale wszyscy z radością powitali widok smażalni, gdyż pora była już zdecydowanie obiadowa. Złożyliśmy zamówienia i  z zaciekawieniem wysłuchaliśmy opowiadania kuminy o zorganizowanych przez nią Warsztatach dla dzieci z AZS.

Po zjedzeniu pysznej ryby relaksowaliśmy się przy kawie, kiedy dojechali Honda, Iza i mres, którzy wcześniej pozostali w domku. W powiększonym gronie słuchaliśmy padającego deszczu oraz siebie nawzajem. Gdy pogoda się poprawiła, wróciliśmy do ośrodka.

Kumina i Brummig przed drugim domkiem rozkoszowały się błogą atmosferą ośrodka, a reszta,  niezrażona lekko siąpiącym deszczem, ponownie udała się na przystań. Po rozlokowaniu się na rowerkach, łódkach i kajakach sprawdzaliśmy, czy zabawnie jest pływać w deszczu. 😉 Odkryliśmy przy okazji nowe zastosowanie kamizelek ratunkowych – doskonale chroniły ubranie przed przemoczeniem. 😉 Kiedy pogoda zaczęła się poprawiać, postanowiliśmy zakończyć pływanie, zwłaszcza że zbliżał się termin zamykania wypożyczalni.

Zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć na schodach i wróciliśmy do domku. Kto mógł, przebrał się w suche ubrania, a potem rozgrzewaliśmy się herbatą i ciepłą rozmową.

Niestety nadszedł czas pierwszych pożegnań. Najpierw odjechała kumina, a potem Dragon z Adą.

Dla poprawienia humoru zaczęliśmy przygotowania do grilla. Mistrzem ceremonii została Anka Lego, która okazała się ekspertem w grillowaniu. ☺️Na pierwszy ogień poszły kiełbaski, po nich mięso i ryba przywiezione przez mres, a na koniec cukinie. Przy pieczeniu chleba oddaliśmy się ożywionej rozmowie, przez co musieliśmy potem szykować drugą, mniej zwęgloną partię. 😉

W międzyczasie pożegnaliśmy Ewę. Na osłodę pozostały nam  urocze dzieciaki Brummig, które hasały radośnie po terenie. Wszyscy zachwycali się, jak Marcel pięknie opiekuje się młodszą siostrą. ☺️Podziwialiśmy również polarek, który Brummig własnoręcznie uszyła dla córeczki. ☺️

Niestety nadszedł również czas ich odjazdu. Na placu boju pozostały już tylko osoby nocujące w ośrodku, czyli Anka Lego, mres, Honda, Iza, dexter i ja.

Impreza przeniosła się do domku, bo zrobiło się zimno i nawet siedzenie pod kocami nie pomagało. Dla rozgrzewki wypiliśmy napoje, które Brummig zabroniła nam pić przy dzieciach. 😉 Rozmowa toczyła się wartko, ale powoli zaczęła dopadać nas senność i po kolei zaczęliśmy wykruszać się z imprezy. Koło północy wszyscy już grzecznie spali. ☺️

W niedzielę rano sprawnie się zebraliśmy i ruszyliśmy na dworzec, gdyż dexter i ja opuszczaliśmy Stare Jabłonki już o 11. Na dworcu nastąpiło czułe pożegnanie i odjechaliśmy, pozostawiając na peronie resztę towarzystwa, która miała w planach wyjazd dopiero po południu.

Podsumowując: Zlot w Starych Jabłonkach trwał 2 dni, przy czym większość uczestników pojawiła się tylko w sobotę. Obecni byli: dexter, Ewa, Mirka, mres, Anka Lego, Brummig i Kris z dziećmi, Honda i Iza, Dragon i Ada oraz kumina z mężem. Spotkanie było udane i mam nadzieję, że wszyscy byli z niego tak samo zadowoleni jak ja. 😉 Pozdrawiam wszystkich obecnych i do zobaczenia na następnym zlocie. ☺️

Wrażenia ze zlotu w Starych Jabłonkach

Główną atrakcją spotkania byli przesympatyczni ludzie z którymi od dłuższego czasu zamierzałam się spotkać i wymienić spostrzeżeniami na temat azs, astmy i alergii: a byli to Anka lego, Dexter+ Mirka+ Ewa, Honda +Iza, Dragon+ Adrianna, Brummig z rodzinką, Kumina i Romaneq.